Z dedykacją dla Moniki.
Dziękuję za wszystko głupolu :*
Co gdy nagle wszystko
traci sens? Nadzieja, którą miałeś w sobie przez cały czas
zostaje ci brutalnie odebrana, a szczęście wymyka ci się z rąk,
przelatuje pomiędzy palcami. Ta złość, ten ból, gdy masz
nadzieję, że wszystko już będzie dobrze, a nagle wszystko się
pieprzy. Zupełnie jakby los z ciebie kpił, chciał ci dokuczyć,
pokazać, że nie możesz być szczęśliwy. Ale ty się nie
poddajesz. Walczysz dalej o swoje szczęście.
Kolejne dni były dla niej
ciężkie. Cała ta sytuacja wydawała się absurdalna. Ci wszyscy
ludzie, którzy twierdzili, że ją znają zaczynali ją przerażać.
Czuła się jak w jakimś niskobudżetowym filmie. Miała nadzieję,
że to są żarty, ale wszystkie wątpliwości rozwiała jej
rodzicielka. Jedyna osoba, która potrafiła przemówić jej do
rozsądku. To właśnie dzięki swojej matce Meggi podjęła decyzję
o pozostaniu w Austrii. Mieszkanie z zupełnie obcym dla niej facetem
w jednym mieszkaniu było dla niej krępujące i będąc zupełnie
szczerym, robiła to tylko ze względu na studia.
Ich wspólne fotografie
dopiero przekonały ją, że rzeczywiście coś ich łączyło.
Michael starał się jak mógł, by panowała między nimi normalna
atmosfera, jednak ostatecznie efekty różniły się znacząco od
oczekiwań. Zgodził się nawet spać na niewygodnej kanapie w
salonie, gdy stwierdziła, że nie będzie spała z obcym facetem w
jednym łóżku. Mieszkanie z nią sprawiało mu pewien ból. Była
tak blisko niego, jednocześnie była mu tak daleka. Nie mógł jej
przytulić, obdarzyć pocałunkiem, zasypiać i budzić się u jej
boku. Czasami budził się w nocy i czuł zwyczajną pustkę. Chodził
po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Zdarzało się, że
słyszał jej płacz. Ją to wszystko również przerastało. Nie
wiedział w takich momentach jak się zachować. Chciał iść ją
przytulić, dodać otuchy, jednak bał się jej reakcji. Nie chciał
pogorszyć relacji, która była miedzi nimi, zbytnią nachalnością.
-O czym tak myślisz?-
zapytała pewnego razu, gdy siedział w środku nocy na kanapie,
tępym wzrokiem wpatrując się w dogasający ogień w kominku.
Zamrugał kilkakrotnie, po czym spojrzał głęboko w jej oczy.
Usiadła obok niego i patrzyła w ten sam punkt co on jeszcze przed
chwilą.
-O nas. -odparł krótko.
Westchnęła cicho. Wiedziała, że prędzej czy później czeka ich
ta rozmowa. Sandra już ją uprzedziła, że Michi tak łatwo nie
odpuści. -W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na zgrupowanie.- kontynuował. Zauważyła, że bawił się nerwowo palcami.- w
przyszłym tygodniu też wracasz na uczelnie. -przerwał na chwilę.
Przełknął głośno ślinę. -i chodzi o to, czy dasz sobie sama
radę? Bo wiesz, jeśli nie to ja mogę z tego jeszcze zrezygnować.-
niemal się zaśmiała z jego troski o nią. Instynktownie chwyciła
jego dłoń, a on spojrzał w jej stronę.
-Dam sobie radę. Jestem
już dużą dziewczynką- zaśmiała się.
-Ale przecież ty..- jej
spojrzenie spowodowało, że nagle zamilkł.
-Dam sobie radę.-
powtórzyła z większym naciskiem. -Nie możesz rezygnować ze
skoków dla mnie, rozumiesz? -mówiła stanowczym tonem. Patrzył w
jej oczy, jednocześnie przybliżał swoją twarz do jej twarzy.
Poczuła się zagrożona, spuściła wzrok i odsunęła się od
niego.
-Michi ja nie potrafię.-
zrozumiał. Podziałało na niego jak wiadro zimnej wody. Wstał
szybko z kanapy i wyszedł na balkon. Wyciągnął paczkę papierosów
z kieszeni dresów i odpalił jednego papierosa. Zaciągnął się
dymem. Przyglądała mu się z troską. Był dla niej obcy, ale
martwiła się o niego. Wiedziała, że go rani i czuła się winna.
Nałożyła na siebie sweter, wzięła jego bluzę i dołączyła do
niego.
-Przeziębisz się.
-podała mu bluzę. Założył ją na siebie nawet na nią nie
patrząc. Oparła się plecami o barierkę i przyglądała mu się
uważnie. -Przecież ty nie palisz.- spojrzał na nią zaskoczony, a
ona wykorzystując jego moment nieuwagi zabrała mu papierosa i
szybko zgasiła.
-Czego ty ode mnie chcesz?
Poznęcać się nade mną? Proszę. -na jego twarzy malował się
grymas bólu. Wyciągnął kolejnego papierosa i szybko odpalił.
Patrzyła na niego z zaciętą miną. Jego słowa zabolały.
-Michi, to nie tak.-
odwróciła się od niego, wpatrywała się w księżyc. -Martwię
się o ciebie, ale..
-Nie kochasz mnie, tak? To
właśnie chciałaś mi powiedzieć?- przerwał jej. Jego głos był
uniesiony. Zacisnął dłonie w pięści i wpatrywał się przed
siebie ciężko oddychając.
-Przepraszam.- wyszeptała
cicho. Odwrócił się na pięcie i wrócił do domu. -Bardzo bym
chciała cię pokochać, ale ja cię w ogóle nie pamiętam.- po jej
policzku pociekła łza, którą momentalnie otarła zziębniętymi
palcami. Gdy weszła do środka zastała go leżącego na kanapie,
odwróconego tyłem do niej. Okryła go kocem.- Dobranoc Michi.-
udała się do swojej sypialni. Westchnęła głośno. Rzuciła się
na łóżko i przytuliła twarz do poduszki. Pachniała nim. Wciągała
jego zapach do płuc. Czuła, że jest jej on bliski. Wydawało jej
się to szalone, bo nic nie pamiętała z tamtych wydarzeń, jednak
jej serce mówiło jej, że ona ich wszystkich zna. Zasnęła
wtulając się w poduszkę, na której zawsze spał on. Jemu niestety
nie było dane zasnąć. Cały czas się zadręczał. Miał wyrzuty
sumienia. Wiercił się na niewygodnej kanapie, nie mogąc znaleźć
odpowiedniej pozycji do spania. Wstał i po cichu kierował się w
stronę sypialni. Delikatnie nacisnął na mosiężną klamkę,
uchylił drzwi delikatnie i usłyszał jej miarowy oddech. Spała.
Wszedł do sypialni i jej się przyglądał. Spała spokojnie. Była
taka delikatna, niewinna. Wtulała się w jego poduszkę. Mimowolnie
się uśmiechnął. Podszedł bliżej łóżka i usiadł na siwym
dywanie, tuż obok łóżka, w taki sposób, że mógł obserwować
jej twarz. Delikatnie gładził opuszkami palców jej policzek. Bał
się, że się zbudzi, jednak to było silniejsze od niego.
Przyglądał jej się jak miarowo oddycha. Tak bardzo pragnął leżeć
obok niej, obejmować ją, całować, kochać się z nią.. Był
tylko facetem, a nawet największy twardziel potrzebuje miłości.
Tym bardziej on. Musnął delikatnie jej usta i wyszedł po cichu.
Położył się na kanapie i w końcu udało mu się zasnąć. Spał
jednak niespokojnie. Cały czas miał poczucie, że może ją
stracić. Że ona już nigdy nie będzie jego. Odejdzie, a on
zostanie z tym wszystkim sam.
*****
Zaprosił ją na imprezę
u jednego z jego znajomych. Zgodziła się, ale tylko dlatego, że
miała być tam Sandra. Wyszykowała się, umalowała usta, założyła
czarną sukienkę, która doskonale podkreślała jej figurę i
czerwone szpilki. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze dziesięć
minut do wyznaczonej godziny. Usiadła na sofie i włączyła
telewizor, by zabić nudę. Leciał jakiś nudny serial, który
zbytnio jej nie wciągnął, ale lepsze to niż siedzenie i patrzenie
się w ścianę. Spojrzała ponownie na zegarek. Minęła już
umówiona godzina. Spóźniał się. Zaczęła chodzić po
mieszkaniu, a stukanie jej obcasów świadczyło o tym, że była
podenerwowana. Sprawdziła swoją komórkę. Nic. Żadnego smsa,
nieodebranego połączenia. Zaczęła nerwowo stukać paznokciami w
blat kuchenny. Spóźniał się. A ona strasznie nie lubiła tego u
innych osób. Po chwili usłyszała hałas na klatce schodowej.
Otworzyła drzwi, by zlokalizować źródło tego hałasu i zobaczyła
Michaela, który się podnosił ze schodów. Uśmiechnął się
przepraszająco i strzepał ze spodni potencjalny bród, który mógł
znajdować się na schodach.
-Pięknie wyglądasz.
-powiedział, gdy znalazł się już obok niej. Chciał ją
pocałować, ale odsunęła się od niego.
-Tylko wezmę torebkę i
możemy iść.- odparła i zniknęła w głębi mieszkania. Wróciła
po chwili. Zakluczyła drzwi i ruszyła w ślad za blondynem.
Zaprowadził ją do swojego auta. Przez całą drogę się do siebie
nie odzywali. Ona podziwiała widoki za oknem, on co chwilę zerkał
w jej stronę. Po około kwadransie zajechali pod dużą rezydencję,
gdzie było już zaparkowane kilka samochodów, a z wnętrza budynku
dochodziła głośna muzyka. Otworzył jej drzwi niczym prawdziwy dżentelmen, ujął jej dłoń i zaprowadził do rezydencji. Była
zaskoczona wielkością rezydencji i bogatym wystrojem wnętrz.
-A to jest gospodarz
imprezy, Gregor. -Michi przedstawił jej chłopaka, którego już
wcześniej widziała.
-My się już kiedyś
spotkaliśmy chyba.- uśmiechnął się do niej uroczo.
-Chyba tak. Meggi jestem.-
uśmiechnęła się do niego promiennie. Tuż za nim dostrzegła
Sandrę, a jej uśmiech momentalnie się poszerzył.
-Widzę kochanie, że
poznałeś moją uroczą sąsiadkę.- Uśmiechnęła się do Meggi, a
Gregor objął ją w pasie. -Michael, gdy mówiłeś o tej uroczej
blondynce, na której to punkcie zwariowałeś, nie sądziłam, że
już ją znam. Ale życie nie przestanie mnie zaskakiwać.- zaśmiała
się, a blondyn poczerwieniał na twarzy.
-Chodź, może przedstawię
cię pozostałym. -pociągnął dziewczynę za rękę, ta uśmiechnęła
się przepraszająco do gospodarza domu i jego dziewczyny, po czym
zniknęła porwana przez Hayboecka. Prowadził ją go grupki lekko
już podpitych chłopaków. Dwóch brunetów, z czego jeden miał
tatuaże i tunel w uchu, oraz farbowany blondyn ze śmiesznymi
zębami.
-To jest Stefan, Manuel i
Thomas.- wskazał po kolei. Przyjrzeli jej się uważnie i wymienili
porozumiewawcze spojrzenia.
-To jest ta twoja Meggi?
-wybełkotał podekscytowany Stefan.
-A widzisz tutaj jakąś
inną blondynkę, która by nosiła miseczkę C?- dodał Manuel tonem
znawcy.
-Wybacz tym kretynom. Oni
nie wiedzą co mówią. Aniele, powiedz mi proszę, bolało jak
spadłaś z nieba? -uśmiechnął się głupkowato Thomas.
-Coś mnie ominęło?- do
towarzystwa dołączył jeszcze jeden brunet, ale ten bynajmniej był
trzeźwy.
-Michi przyprowadził
swoją laskę.- wydarł się Kraft.
-Przepraszam cię za tych
idiotów. Andreas jestem. -wyciągnął dłoń w stronę blondynki.
-Meggi -Uśmiechneła się
do niego i wymieniła z nim uścisk dłoni.
-No, no. Michi. Gdzieś ty
sobie taką pannę znalazł, co? -brunet poklepał młodszego kolegę
po plecach.
-Meggi jest sąsiadka
Sandry.- wyjaśnił.- A właśnie. Może się czegoś napijesz?-
spojrzał pytająco na blondynkę.
-Pewnie. Whisky z lodem.-
Stefan podał Michiemu swoją pustą szklankę.
-Nie ty kretynie. Pytałem
Meggi.- wyjaśnił lekko podenerwowany już Michi.
-Wody najchętniej.
-uśmiechnęła się do niego, a on zniknął na chwilkę,
zostawiając ją samą z podpitymi skoczkami.
-To mówisz, że jesteście
razem, tak?- dopytywał Didl.
-No tak właściwie to nie
wiem.- powiedziała nieco speszona.
-Słyszałeś Stefan, mamy
jeszcze szansę! -ucieszył się Fettner.
-Ale Michi to mój kumpel,
nie zrobię mu tego.- odezwał się Stefan.
-Czego mi nie zrobisz?-
wrócił sam zainteresowany. Podał blondynce wodę, a Kraftowi
zamówionego drinka.
-Niespodzianka?- wypalił
głupio Diethart.
-Lepiej chodźmy trochę
potańczyć.- pociągnął dziewczynę za sobą, a ta odetchnęła z
ulgą. Zaciągnął w miejsce, gdzie tańczyło już kilka par i
zbliżył się do dziewczyny. -Przepraszam cię za nich. Zwykle się
tak nie zachowują.- wytłumaczył zachowanie kolegów.
-Nic się nie stało.
Zabawni są. -uśmiechnęła się do niego promiennie. Poruszali się
w rytm jakiejś wolnej piosenki. Ich twarze dzieliła niewielka
odległość, która z każdą chwilą się zmniejszała. Gdy w końcu
ich usta się połączyły, a języki zaczęły tańczyć w rytm
tańca miłości oboje poczuli motyle w brzuchu. Dla nich nie liczyło
się już nic, poza sobą nawzajem. Nawet zniesmaczony okrzyk
Dietharta nie przywrócił ich na ziemię. Oni byli gdzieś indziej.
Krążyli wokół innej galaktyki, zmienili czasoprzestrzeń. Podobno
dla zakochanych czas biegnie inaczej. W ich przypadku właśnie tak
było. Czas się zatrzymał, a chwila trwała i trwała.
___________________________________________
Strasznie Was zaniedbuję. Wybaczcie mi moje kochane. Ostatnio z czasem u mnie krucho.
Udało mi się w końcu coś napisać. Jestem z tego średnio zadowolona, ale mój wen <nie mylić z wena, to jest ten wen> w końcu do mnie wrócił, akurat jak powinnam się uczyć historii, więc postanowiłam go trochę wykorzystać. Przepraszam, że zaniedbuję wasze blogi, sama nie wiem kiedy znajdę czas by to nadrobić. Coś czuję, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będę miała zbyt dużo czasu na cokolwiek.
Mam nadzieję, że wszystkim maturzystkom dobrze poszło na maturach, oraz, że dostaniecie się na wymarzone studia.
Pozdrawiam was cieplutko:*
Ach i bym zapomniała.
Z całego serduszka dziękuję za wszystkie komentarze, które naprawdę mnie mocno motywują i dodają skrzydeł, oraz za nominację do Liebster Awards.
Dzięki wam wierzę, że moje pisanie ma jakikolwiek sens.
Dziękuję :*
Kuuuuurcze. Tak mi szkoda Michaela, że aż płakać się chce. Mam nadzieje, że Meggi wróci pamięć!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten kontrast między teraźniejszością, a przeszłością <3 Nad pierwszą częścią zawsze można chwilę podumać, pogrążyć się w refleksjach, a czasem nawet uronić łzę, a potem przychodzi czas na śmiech. Tutaj to pijani Austriacy skradli całe show :) Najbardziej uśmiałam się w momencie, gdy Michi pytał Meggi o to czy chciałaby się czegoś napić, a Krafcik się wtrącił ze swoimi łapskami i pustą szklanką, haha :) Napisałabym dłuższy komentarz, ale jutro czeka mnie kolejny ciężki dzień, a poza tym chyba burza do mnie zmierza, a nie chciałabym stracić swojego kochanego laptopa :) Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńWiem, że się powtarzam, ale trudno... ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńAch... szkoda mi ich.:( Megi nie chce ranić Michaela, tylko nie potrafi odwzajemnić jego uczuć... teraz to dla niej obcy facet, więc nie ma się co dziwić...
Michael - on tak cierpi, to dla niego ciężkie, ale musi zrozumieć Megi... Weź się chłopie w garść i powoli zacznij działać. Nic na siłę, żadnych gwałtownych gestów... zacznij od początku i nie poddawaj się.:) (Łatwo powiedzieć...)
Jeśli ta miłość (nie wiem, czy można to tak nazwać... teraz to raczej platoniczna miłość) przetrwa taki kryzys, oznaczać to będzie, że to szczere uczucie, na wieki...
A impreza... to się uśmiałam. :D Stefan! Jak tylko przeczytam jego imię, już mam uśmiech na twarzy. On zawsze jest taki pocieszny. :D Pasuje to do jego osoby... oryginał Krafta sprawia podobne wrażenie. :D
Czytałam to cudo wczoraj o 3 nad ranem...
Cieszę się, że Twój wen wrócił.;)
Ta historia (i w ogóle nauka), to jest dopiero motywacja. :D Do mnie wen nigdy nie zawita, ale jak się miałam uczyć, to np. wolałam sprzątać.
Na koniec roku uczniowie zawsze odczuwają 'ból istnienia'... Też to przerabiałam. Walka o oceny... ale niedługo WAKACJE! A za rok będziesz już miała wolne.;) Najlepsze wakacje - 4 miesiące. :D A poza tym, byleby do wystawienia ocen przetrwać. Później już tylko z górki. :D Historia i mat-fiz - to może być ciekawe połączenie. ;) A najbardziej denerwujące jest to, że trzeba uczyć się dosyć dokładnych informacji o innych państwach (np. rody we Francji), a później nawet nie przerabia się dokładnie II Wojny Światowej, a o czasach współczesnych już nie wspominając (ani w podstawówce, ani w gimnazjum, ani w liceum temat nie ruszony...;/
Także dasz radę.:)
Matura jak to matura... w maju 'Wesele' w sierpniu poprawiny- podobno straszny klucz... Chemia trudna:(
Dwie ustne zdane... A właśnie, jeśli przypadnie Ci do gustu temat podobny do mojego, to mogę oddać Ci moją pracę (pisałam ją z polonistką, także powinna być dobra).
Do 27 czerwca uważam, że matura była fajnym przeżyciem, jedynym w swoim rodzaju... Ale jeszcze w sierpniu, albo za rok mam możliwość powtórki z rozrywki. :D
Niech wen Cię nie opuszcza! Twórz dalej... intryguje mnie zachowanie Michaela (jakby się już trochę podłamywał?). I ciekawi mnie to, czy Megi przypomni sobie chociaż niektóre sytuacje.
jk
No ja mam nadzieję, że mój wen mnie nie opuści jednak. Chociaż z drugiej strony mam tyle nauki, że masakra.
UsuńCieszę się, że z maturą dałaś sobie radę. Moje kciuki jednak pomogły :p
I kobieto, ty nie masz nic lepszego w nocy robić, tylko rozdziały czytać.. :p
Ja rozumiem, że wakacje już masz i wgle, no ale nie przesadzajmy :p
Ja jestem nocnym markiem... Siedzenie do 2 w nocy (albo dłużej) to u mnie codzienność. Jak się uczyłam np. biologii to też do ok. 3 w nocy. Wtedy najbardziej chłonę wiedzę...
OdpowiedzUsuń"Ja rozumiem, że wakacje" to tym bardziej mogę sobie pozwolić na siedzenie do nocy. :D
Z tą nauką to rozumiem... najgorsze jest to, że nawet nie ma na kiedy sprawdzianów przekładać (moja klasa się w tym specjalizowała, ale na koniec roku było ciężko cokolwiek przełożyć).
Nie wiem jak na mat-fizie, ale na biol-chemie najciężej było w 3 klasie... biologia, chemia- sprawdziany z bieżącego materiału i powtórki... Dla mnie 2 klasa była najlżejsza, ale na koniec roku zawsze jest pełno pracy...
Założyłam konto na facebooku, jeśli chcesz, to możemy się skontaktować.;)
Ja czytam i piszę komentarze po nocach, a widzę, że Ty zajmujesz się tym na lekcjach. :D
Powodzenia w nauce.;)
jk
No właśnie miałam pytać o to konto na facebooku hehe. Myślę, że mnie znajdziesz- Magdalena Kurdyn.
UsuńOj tam, lekcje są najlepszym miejscem na czytanie komentarzy, czy też odpowiadanie na nie xd
Więc mi tutaj lepiej nie marudź ;p
Tylko nie śmiej się z mojego imienia... moim rodzicom do końca życia będę to wypominać.:/
Usuńw moim przypadku matury poszły słabo, więc z tymi studiami to już nawet sama nie wiem xD
OdpowiedzUsuńRozdział... tak bardzo jest mi żal Michaela. Meggi...jak ty cholero jedna nie możesz pamiętać takiego boskiego kolesia?! Wrrrrrrrr.
Szczerze mówiąc, już jej nie lubie haha
Swoją nieobecność wynagradzasz nam poniekąd rozdziałami, więc ja wybaczam!
Pozdrawiam i powodzenia w szkole!
To muszą być dla nich naprawdę bardzo ciężkie chwile. Meggi straciła pamięć, nie pamięta, że miała narzeczonego takiego jak Michi, że była w ciąży. To musi być okropne, tak w jednej chwili utracić wszystkie wspomnienia i tak na dobrą sprawę zaczęcie życia zupełnie od nowa...
OdpowiedzUsuńMichiemu też nie jest łatwo. Za wszelką cenę stara się być silny, jednak to tylko człowiek, który ma swoje potrzeby i musi pogodzić się z tą nową sytuacją. Może, powoli małymi kroczkami uda im się zbudować nowy związek oparty na przyszłości ;)
Te urywki z początku ich znajomości są przeurocze ;) Ach ci faceci, zawsze coś muszą palnąć po pijaku :D
Wytrwałości w pisaniu i weny/ wena :D
Pozdrawiam ;*
Madzia! Nawet nie wiesz jaki wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy czytałam ten rozdział. Bo ty wiesz (musisz wiedzieć) jak bardzo kocham twoje rozdziały. Pozwalają mi się tak odprężyć i rozweselić, że aż świat wydaje się być lepszy.
OdpowiedzUsuńNawet wtedy kiedy biedny Michie załamuje się z powodu braku dawnej Meggi. To przecież taki koszmar! On tak cierpi i w ogóle. Tak mi się smutno robi :( Ale nie powinien tak na nią krzyczeć! Przecież to nie jej wina, że nic nie pamięta. A potem tak słodko ją głaskał i patrzył na nią. Rozczuliłaś mnie.
I Meggi. Z jednej strony nic nie pamięta, a z drugiej serce mówi jej, że zna ich wszystkich. To było urocze kiedy wtuliła się w jego poduszkę. Mam nadzieję, że wróci jej pamięć i to szybko.
A ta końcówka! Wspominałam ci, że uwielbiam jego wspomnienia, nie? Są takie cudowne i romantyczne! Michie tak bardzo ją kocha. I te głupole, które poprawiają mi humor.
Skarbie mój, niech cię ten wen nie opuszcza!
Buziole :***
Wiesz co mi się najbardziej w tym rozdziale podoba? Ostatnie kilka zdań. Przepięknie to wszystko ujęłaś <3
OdpowiedzUsuńBardzo, ale do bardzo szkoda mi Michiego! :( Prawie wybuchłam płaczem czytając o tym jak próbował się do niej zbliżyć a ona go odtrącała... Tylko w nocy może się do niej chociaż trochę zbliżyć, to smutne :(
Didl i Fettner rozwalają! Stefan jeszcze jakoś się trzyma, Andi to samo, ale ci przechodzą samych siebie xD
rozdział genialny z resztą jak zwykle ;p
pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :*
Kurcze, tak mi szkoda Michaela. Kocha ją nad życie, a ona -co nie jest jej winą - nie pamięta go. Ehh, pokomplikowane to u nich wszystko. Ciekawa jestem czy Meggi kiedykolwiek odzyska pamięć, bo jeśli nie - broń Boże! - to Michi nam się sam wykończy... a może dziewczyna ponownie go pokocha i będzie tak jak dawniej?
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, trzymam za nich kciuki! :)
Takiej końcówki tego rozdziału to się bynajmniej nie spodziewałam. Ale to chyba oznacza, że Meggi - choć pogubiona i niepewna żadnych uczuć - jednak wciąż gdzieś w środku coś do niego czuje. Mam nadzieję, że albo pamięć jej powróci, albo uda się jej pokochać go na nowo. Bo na takiego biednego Michaela to po prostu żal patrzeć.
OdpowiedzUsuńA panowie z kadry to dali czadu, naprawdę. Co za ludzie ;P
buziak :*
Jejku, jakie to wszystko piękne!! *---* Mówię oczywiście o końcówce rozdziału :3 Lubię, jak piszesz retrospekcję, bo to nadaje opowiadaniu naprawdę niesamowitej atmosfery. No i te wspomnienia dają nam nadzieję, że oni jednak znów będą szczęśliwi - w końcu kiedyś tyle ich łączyło.
OdpowiedzUsuńA ci skczkowie to niezłe ziółka tak btw, haha :D Tylko alko i piękne dziewczyny im w głowie, no nieładnie :P
Tak bardzo, ardzo, bardzo szkoda mi Michiego...ech. Oczywiście Meggi też mi szkoda, bo nic nie pamięta, gubi się w tym świecie, wszyscy mieszają jej w głowie, ale Michi musi sobie właśnie z tym jej zagubieniem poradzić, a to ciężki kawałek chleba. Chłopak bardzo się stara, nie chce naciskać, narzucać się jej, żeby jej nie spłoszyć, ale z drugiej strony ma coraz mnie siły, bo w końcu - jak to sam zauważa - jest facetem (odkrycie XD) i ma swoje potrzeby, którymi - oprócz tych cielesnych - są też zwykłe ciepło drugiej osoby, jej dobre słowo, jej miłość, radosne spojrzenie. A tymczasem Meggi niezbyt dużo mu tego jak na razie daje. Należy ją oczywiście zrozumieć - w końcu to nie jej wina, że uległa takiemu nieszczęśliwemu wypadkowi, i że straciła pamięć. Trzeba teraz przede wszystkim ją wspierać, być przy niej, starać się DELIKATNIE przywrócić jej te najpiękniejsze wspomnienia. Obawiam się jednak, że Michael już dłużej nie poradzi sobie z tą sytujacją i rzeczywiście straci dziewczynę, ale tylko i wyłącznie przez swoją niecierpliwość i słabość, które są przecież całkiem ludzkie. A tego bym nie przeżyła, gdybyś ich rozdzieliła... Oni są idealną parą, a przynajmniej byli i to wszystko da się jeszcze odbudować! Daj Michiemi trochę więcej wytrwałości i empatii, daj mu siłę na każdy dzień, daj mu trochę zdjęć i kaset, żeby mógł pokazać Meggi, jak wiele ich kiedyś łączyło ♥
Trzymam za nich kciuki, a tymczasem zapraszam do siebie na http://strefa-id.blogspot.com/ :)
Jak mi szkoda Michaela :(
OdpowiedzUsuńCzemu to musiało spotkać jego i Meggi.
To takie nie fair.
A teraz moje przypuszczenia co do dalszej wersji opowiadania:
1.Pocałują się na tej imprezie.
2. Meggi wróci pamięć.
3. Zrozumie, że kocha go ponad życie.
4. Bez zbędnych kłótni da sobie wytłumaczyć to spotkanie w kawiarni z 'obcą' kobietą.
5. Zrozumie swój błąd z przypuszczeniami i wybaczy.
6. Oświadczyny.
7. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Oczywiście to tylko moja wersja twoja może być całkiem inna.
I mam nadzieję, że to opowiadanie będzie pełne emocji jak dotychczasowe rozdziały.
I że będzie bardzo długie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Jeżeli byś miała chwilę czasu to zapraszam do mnie po-prostumniekochaj.blogspot.com
Była bym wdzięczna jakbyś przeczytała i zostawiła komentarz.
Życzę Ci też dożo weny ale ten twój 'wen' też jest fajny.
Trochę mi szkoda jego. Jest tak zagubiony, tak samo jak ona ;(
OdpowiedzUsuńTrochę też nie mogę zapomnieć o dziecku, tak smutno. Musi chyba być coraz lepiej! :)
Pozdrawiam i życze weny :*
Zapraszam także do mnie, na nowy rozdział o Michaelu :)
http://badforevergirl.blogspot.com/2014/06/rozdzia-czwarty.html
Kiedy kolejne rozdziały?
OdpowiedzUsuń